środa, 21 października 2015

Niepopularne tezy, czyli o Marku Koziole słów kilka

fot. sandecja.com.pl
Zdaję sobie sprawę, że pisząc ten tekst idę pod prąd i prezentuję odmienne zdanie od wielu kibiców Sandecji Nowy Sącz. Chciałbym poruszyć bardzo gorący, szczególnie po meczu z Miedzią Legnica, wątek bramkarza tej drużyny. Jestem w stanie zrozumieć złość, pretensje i wszelkie inne negatywne emocje w stronę Marka Kozioła. Problem w tym, że w tym przypadku pękła granica.

Nie można uciec od tego, że golkiper biało-czarnych popełnia błędy. Trudną sztuką jest pogodzić się z krytyką, ale fakty mówią za siebie. Biorąc pod lupę ostatni mecz, skupiłbym się na bramce na 2:2, bo tu wpadka była ewidentna. Polecam skrót meczu przygotowany przez Sandecja.tv. Marek miał piłkę prawie w rękach przy strzale Adriana Łuszkiewicza i powinien ją odbić, lub złapać. Na upartego można szukać usprawiedliwień. Paradoksalnie nie było to bardzo łatwe zadanie, bo piłka jeszcze skozłowała gdzieś na piątym metrze. Akcja generalnie była niefartowna, bo zawodnik drużyny przeciwnej dostał piłkę po tym, jak przy próbie dalekiego wybicia przez Mateja Nathera, trafiła w Yannicka Kakoko.

Przy golu na 1:1 oczywiście można przyczepić się do tego, że Kozioł nie wyszedł z bramki i ubiegł go Keon Daniel, ale piłkarza z Trynidadu i Tobago nie upilnował wcześniej Filip Piszczek. Skrzydłowy dał się łatwo przepchnąć i został w tyle, mocno ułatwiając rywalowi zadanie. Nie należy ograniczyć analizy akcji tylko do samej interwencji bramkarza. Poza tym - Sandecja wygrała 3:2!

Przykre w całej tej sytuacji jest zachowanie części kibiców na trybunach. Łatwo jest znaleźć kozła ofiarnego, krzyknąć parę cierpkich słów, ale tu nasuwa się pytanie od czego jest kibic? Kupuje bilet i wymaga - ok. Ma prawo do krytyki, ale ta jest często mocno nieobiektywna i dyktowana emocjami, nie chłodną głową. Sportowcy w trudnych chwilach chcieliby choć trochę zrozumienia, wsparcia. Marek Kozioł dostał szydercze brawa i ironiczne komentarze za dobrą interwencję pod koniec meczu. Atmosfera konfliktu na pewno nie pomaga mu w osiągnięciu wysokiej formy. Nie każdy sportowiec ma silną psychikę i nerwy ze stali.

Uważam, że trzeba "Koziemu" dać kredyt zaufania. Wcale nie jest tak, że rozgrywa fatalną rundę i popełnia same karygodne błędy. Sam trener Robert Kasperczyk podkreślał, że Marek rozgrywał dobre mecze. Dziwnym trafem były to te wyjazdowe - szczególnie z GKS-em Katowice. Czy wychowanek Sandecji Nowy Sącz nie zasługuje na nieco lepsze traktowanie?

Krzysztof Niedzielan


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz